poniedziałek, 24 lutego 2014

Powoli wracam do żywych, ale od początku. Po koncercie walentynkowych na którym miałam przyjemność wystąpić w nocy złapał mnie ból gardła i gorączka. Nad ranem miałam wracać do siebie,ale choroba mi na to nie pozwoliła. Podroż, studio, które jeszcze zdążyłam odwiedzić w dniu przyjazdu, koncert i brak snu sprawiły osłabienie gardła i znów nabawiłam się anginy.W sobotę skończyłam antybiotyki, po czym dzisiaj dostałam kolejna dawkę +zastrzyki. Jeszcze trochę kuracji i mam nadzieje ze wszystko będzie w porządku.(hmm...w końcu będę mogła bez bólu połykać ślinę).







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz