W kilka dni przybywało chętnych osób do wyjazdu i rzeczy dla naszych pupili.
Wyjechaliśmy w czwartek dwoma autami. Nie obyło się bez przygód, bo oczywiście zabłądziliśmy.W schronisku byliśmy umówieni na samo południe, gdy spojrzałam na telefon było już 20 po a do schroniska jeszcze daleko! Po telefonie do opiekunów schroniska z uprzedzeniem i przeprosinami za spóźnienie jechaliśmy już spokojniej:)
Trafiliśmy na miejsce, kilkukrotnie pytając o drogę, nie tracąc poczucia bycia potrzebnym i z uśmiechem na twarzach przeszliśmy przez bramę schroniska.
Co było dalej, zostawiam Was z tym samych i zarazem życzę żebyście też to przeżyli co my oglądając te zwierzęta ,,za kratami'', daje do myślenia...
Link do schroniska na Facebooku w którym byliśmy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz